wtorek, 2 września 2008

Pierwsze miejsce Dz 6,8-15; Ps 119,23-24.26-27.29-30; Mt 4,4b; J 6,22-29

PUNCTA (punkta) do MEDYTACJI:

Stałe elementy medytacji (kontemplacji) ignacjańskiej znajdują się tutaj:

http://puncta.blox.pl/2007/01/Medytacja-II.htm



(Dz 6,8-15)
Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej /synagogą/ Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego /natchnienia/ przemawiał. Podstawili więc ludzi, którzy zeznali: Słyszeliśmy, jak on mówił bluźnierstwa przeciwko Mojżeszowi i Bogu. W ten sposób podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn. Tam postawili fałszywych świadków, którzy zeznali: Ten człowiek nie przestaje mówić przeciwko temu świętemu miejscu i przeciwko Prawu. Bo słyszeliśmy, jak mówił, że Jezus Nazarejczyk zburzy to miejsce i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał. A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego podobną do oblicza anioła.

(J 6,22-29)
Nazajutrz po rozmnożeniu chlebów lud, stojąc po drugiej stronie jeziora, spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej oraz że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że Jego uczniowie odpłynęli sami. Tymczasem w pobliże tego miejsca, gdzie spożyto chleb po modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły od Tyberiady inne łodzie. A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu przybyłeś? W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże? Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło /zamierzone przez/ Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał.





Obraz: przywołaj najbliższy Ci wizerunek Jezusa.

Prośba: proś w tej modlitwie Pana Jezusa o to byś zajmował się w życiu tylko Nim samym



1. Pierwsze miejsce.

Znasz pewnie dobrze powiedzenie: jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu. To prawda. Ale dzisiejsza ewangelia mówi nieco więcej. To słowa wydawać by się mogło banalne... Zwykliśmy pytać: co powinniśmy czynić? Co robić? Czym się zajmować? Jak żyć, by być w pełni ludźmi, by zwyczajnie być szczęśliwymi. To pytanie zadają wszyscy i wielu także daje na nie odpowiedź. Jaką odpowiedź daje nam Jezus?
Zajmij się mną!
Jezus mówi: troszczcie się o pokarm, który da wam Syn Człowieczy...
Co jest pokarmem Jezusa? „Pokarmem moim jest pełnić wolę Ojca” mówi On sam. Owszem, powiesz, trzeba się zajmować Panem Jezusem, ale życie to życie, trzeba zająć się domem, pracą, dziećmi, szkołą... tysią cami innych spraw. A jednak Jezus mówi: tym , czym powinieneś się zająć jest wola Ojca. Jest Jego słowo – jestem Ja sam... Tylko! Czy to oznacza, że mamy zostawić domy, rodziny, wszystko co mamy, gdzie pracujemy, nasze oszczędności w banku i wstąpić do klauzurowego klasztoru? Nie. Jezus prosi o jedno. Bardzo pragnie tego, byś dostrzegł Go w swoim życiu jako osobę. Jako Tego, który chce w nim brać aktywny udział. Mówi: nie przychodź do mnie ze względu na coś – na chleb, który otrzymałeś... ale ze względu na Mnie! Twoje życie jest bogate, robisz wiele rzeczy każdego dnia. Możesz teraz zapytać się: czy nich wszystkich nie pozostawiasz Go niezauważonym? Czy pytasz Go o zdanie w tym co robisz? A może nie pozwalasz Mu wyjść z kościoła, lub zejść z obrazu, który wisi nad Twoim łóżkiem? Czy Jezus żyje w Twojej świadomości jako osoba, czy idea?

2. Nie przesadzajmy.
Gwarantuję Ci, że usłyszysz to wiele razy. Także z ust swoich przyjaciół, może rodziny... Czasem nawet swojego proboszcza, czy zaangażowanych katolików ... Uznanie Jezusa jako osoby i wpuszczenie Go do każdego wymiaru swojego życia ze strony świata zaowocuje w wielu przypadkach uśmieszkiem, pobłażliwym spojrzeniem, a może nawet konkretnym działaniem na Twoją szkodę. Szczepan przekonał się o tym na własnej skórze. Pismo św. mówi, że ludzie nie mogli sprostać jego mądrości i duchowi, z którgo natchnienia przemawiał. Po prostu nie przechodziło im to przez gardło, że jest ktoś, kto żyje z Bogiem jak przyjaciel z przyjacielem, jak brat z bratem! Nie oczekuj, że Tobie będzie łatwiej. Jednocześnie jednak miej ciągle w pamięci zdanie, które towarzyszy chraścijanom od wieków: Jeśli Bóg ze mną, któż przeciwko mnie?
Przypomnij sobie sytuacje, kiedy czułeś, że zostawiasz Jezusa samego, że Go opuszczasz. W swoich myślach, planach itd. Może kiedyś zbyt bardzo bałeś się, by nie zrobić ze siebie durnia? Czy jesteś gotów uznać Jezusa za normalny „element” Twojej codzienności tak jak inne osoby, które spotykasz?

Zakończ swoją modlitwę szczerą rozmową z Jezusem – opowiedz Mu o tym jak się czułeś na medytacji, o tym, że przysnąłeś, że nie mogłeś się skupić... Mów Mu o rzeczach normalnych, jak przyjacielowi.


Na koniec poproś Go, by pomógł Ci przygarnąć Go do Twojego zwyczjanego domu, do Twojego zwyczajnego życia.

Brak komentarzy: