wtorek, 2 września 2008

Opieszałość 2 Sm 15,13-14.30;16,5-13; Mk 5,1-20

(Mk 5,1-20)
Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie! Powiedział mu bowiem: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka. I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział Mu: Na imię mi "Legion", bo nas jest wielu. I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli. I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą. Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.





*********************



PUNCTA (punkta) do MEDYTACJI:

Stałe elementy medytacji (kontemplacji) ignacjańskiej znajdują się tutaj: http://puncta.blox.pl/2007/01/Medytacja-II.html





Zaangażowanie wyobraźni: Zobacz Jezusa przychodzącego do Twoich codziennych zajęć, do Twojej pracy, do domu, do szkołu, na uczelnię...



Prośba do tej medytacji: Proś o gorliwość w byciu chrześcijaninem.



1. Czego chcesz ode mnie Jezusie?

Wiele razy gdy myślimy o grzechu nasuwają nam się na myśl okropne rzeczy, które dzieją się na świecie - wojny, terroryzm, głód itd. Być może myślimy też o przykazaniach. Pytamy: czy coś ukradłem, zabiłem kogoś, może okłamałem, oszukałem... I mamy jak najwięksżą rację. Kiedy nasze życie wydaje się w miarę spokojne, wolne od wielkiego zła, przemocy czy grzechu z kategorii powyższych, istnieje niebezpieczeństwo wpadnięcia w swoisty letarg wiary. Możemy wtedy funkcjonować podobnie do bogatego młodzieńca który przecież był gorliwym Żydem! I kiedy pojawi się w naszym życiu Jezus, zapytamy: czego chcesz ode mnie Jezusie? przecież jest OK. Nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem, nikogo... itd. Zwróć uwagę kto wypowiada te słowa w dzisiejszej ewangelii. Możesz teraz zapytać siebie: w jakim stanie ja jestem? Czy nie osiadłem już za bardzo w swoim ciepłym gniazdku (rodzinnym , parafialnym, wspólnotowym...) ?


2. Co uczyniłem, co powinienem uczynić?

Każdy z nas pragnie świętego spokoju. Jesteśmy zabiegani, zajęci pracą, zmęczeni... I w to wszystko przychodzi Jezus i "miesza". Zdaje się mówić: nie wystarczy, że jesteś miłym facetem, dobrą kobietą. Nie wsytarczy, że jesteś "spoko kolesiem". Zamiast pytać: co uczyniłem złego zapytaj może: czego nie uczyniełem dobrego? Spójrz na ludzi, których mijasz codziennie. Czy przemknęło Ci chociaż przez myśl pytanie o ich zbawienie? Być może zostałeś/łaś zaproszony do niesienia pomocy komuś w odnalezieniu się na drodze wiary, ale mimo tego nie poszedłeś do niego z orędziem ewangelii (w postaci informacji o rekolekcjach, misjach, stronie internetowej, czy wspólnocie). Pozornie niby nic się nie stało, niby nikt o tym nie wie. Ale ktoś dzięki tobie mógł odnowić się w Chrystusie a tego nie uczynił. Czyż więc przed Bogiem wymówisz się od winy? Często zdarza sie też, że ludzie żyjący wokół nas uwikłani są w różne zniewolenia, żyją w grzechach zgorszenia, ich zycie zostało polątane przez działanie ducha zła. A my gdzieś tam w sercu powątpiewamy czy oby taki człowiek się nawróci. A Bóg pochyla się nad każdym bez wyjątku. Więc zamiast powątpiewać, lepiej zacząć prosić aby Pan okazał mu swe miłosierdzie. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.Gdyby na naszej drodze stanął człowiek oczekujący prawa do życia, prawa, które przysługuje mu z natury, a my udalibyśmy, że to nie nasz problem, to nas nie dotyczy. I gdyby taki człowiek zosatł usunięty z pomiędzy żyjących, czy przed Bogiem wymówimy się od winy? Takich pytań można by mnożyć wiele. Mało jest jednak takich, którzy stawiają sobie podobne pytanie: czego nie uczyniłem dobrego. Kiedy będziemy sobie je stawiać, nasze życie będzie rzeczywiście odpowiedzią na miłość serca Jezusa, wtedy nie będziemy zaniedbywać dobra, jakie Pan przeznaczył dla nas i tych, do których zostaliśmy posłani.






Rozmowa końcowa: porozmawiaj z Jezusem jak przyjaciel z przyjacielem o tym, co wydarzyło się w czasie tej medytacji. Proś Go także by uczył Cię odpowiadać na dobro, które otrzymujesz.

Modlitwa końcowa: Ojcze nasz

Brak komentarzy: